wtorek, 10 marca 2015

Słuchane w lutym

Nowy miesiąc w pełni, wiosna coraz bardziej daje o sobie znać, a ja na chwilę wspomnę jeszcze luty. Był niezbyt bogaty w odkrycia muzyczne, ale jednak znalazło się kilka piosenek, które zdominowały moją playlistę. Oto i one:

Florence + The Machine- What Kind of Man- zdecydowanie jedna z najlepszych wiadomości w lutym to zapowiedź nowego albumu grupy pod wodzą charyzmatycznej Florence Welch. Szybko pokochałam ten utwór, któremu towarzyszy odważny, drapieżny teledysk. Kwintesencja indie rocka z nutą liryzmu. To potrafi tylko Florence, a wiem że to nie jest jeszcze szczyt jej możliwości. Więcej posłuchamy już w czerwcu!


Kodaline- Coming Up for Air- panowie z Dublinu występują na tej liście, ponieważ dobrze mi się ich słucha w trakcie pracy przy komputerze. Aż tyle i ....tylko tyle? Krążek brzmi równo i jest dopracowany muzycznie, lecz jednocześnie gorzej wypada pod względem przekazywanych treści, sprawiających wrażenie obijania się wciąż o podobne życiowe rozterki. Być może taki był zamysł... Raczej małe szanse by całość zapadła na dłużej w pamięć. Nie odbiega też zbytnio charakterem od poprzedniej płyty, znajdziemy na nim zestaw pop-rockowych kawałków. Na pewno znajdą one grono miłośników,więc można mimo wszystko posłuchać.

Sufjan Stevens- No Shade in the Shadow of The Cross- krótki singiel bardzo w stylu Sufjana. Nie mogłam o nim nie napisać, ze względu na treść, tak smutną, która w połączeniu z tym, jak śpiewa autor- to zrezygnowane opanowanie jakie słychać w jego głosie- mogą wywołać łzy w oczach( szczególnie gdy mamy powód).

The Head And The Heart- Let's be Still- wydawnictwo to ukazało się już jakiś czas temu. Współczesne folkowe kompozycje wprost z Seattle. Takich co prawda teraz wiele, ale te wyróżniają się poprzez swoją melodyczność i w jakiś niezrozumiały sposób urzekającą prostotę tekstów. Po prostu mają to "coś", co przypomina o wakacyjnej beztrosce i budzi w nas chęć przygody. Nazwa grupy dobrze oddaje oddziaływanie jej twórczości- poruszy umysł i serce, a czasem i tupniemy nóżką.

Domowe Melodie- na koniec zespół totalnie uzależniający. Dotąd znałam tę sympatyczną i utalentowaną trójkę tylko ze strzępków informacji. Wreszcie miałam okazję usłyszeć więcej i ogromnie Wam polecam. Amatorzy o brzmieniu bardzo nieamatorskim. Wszystko: od komponowania, przez nagrywanie, aż po okładki tworzą sami. Ich największą siłą są bezpretensjonalne, szczere i urocze słowa piosenek, a zwieńczenie tego stanowią przepiękne aranżacje oraz głos wokalistki Justyny Chowaniak- twórczyni projektu. Do śmiechu, do radości, ale i do smutku, i zamyślenia. Od razu widać, że to prawdziwa muzyka płynąca z serca, a nie wszechogarniająca komercja. Szczególnie podoba mi się poniższy utwór.


3 komentarze

  1. Florence niesamowicie śpiewa i ma świetne teksty. ;) Ta piosenka akurat mniej mi się podoba niż poprzednie, ale i tak z niecierpliwością czekam na nowy album!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo pięknie, jestem pierwszym członkiem obserwatorów i choć trafiłam tu przypadkiem Twój blog zapowiada się obiecująco. Wrócę tu nie raz. Ciekawej muzyki słuchasz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

© Cultural Ways
Maira Gall