piątek, 3 lipca 2015

Szumowskiej igranie z duchami, czyli BODY/ CIAŁO (2015)

Źródło: Stopklatka.pl
Dotąd z ogromną rezerwą podchodziłam do twórczości Małgorzaty Szumowskiej, dlatego byłam zaskoczona, jak mimowolnie wciągała mnie historia przedstawiona w Body/Ciało, jej szóstym pełnometrażowym filmie fabularnym. Autorka znów dotyka tematu śmierci oraz ludzkich pragnień i słabości.

Ilość wątków jest całkiem spora, choć akcja obraca się głównie wokół trzech osób. Komisarz policji z uzależnieniem, jego córka anorektyczka, gdzieś pomiędzy nimi terapeutka Anna, która twierdzi że ma kontakt ze zmarłymi. Zaś nad nimi wszystkimi unosi się nieobecny duch matki Olgi i żony komisarza. Właśnie, czy na pewno nieobecny? Wszystko to jest na tyle intrygujące i tajemnicze, że w napięciu czekamy co będzie dalej. Szumowska bawi się niedopowiedzeniami i naszymi nieuniknionymi domysłami, by nagle zwrócić uwagę widzów w zupełnie innym kierunku.

Każda z trzech głównych ról jest wymagająca. Ale obsadzeni w nich aktorzy sprostali wyzwaniu. Szczególnie cieszę się z dużej roli Mai Ostaszewskiej, która świetnie zagrała dość neurotyczną, zasadniczą, trochę zagubioną terapeutkę. Na uwagę zasługuje również debiutantka Justyna Suwała partnerująca Januszowi Gajosowi na linii konfliktu pomiędzy córką a ojcem. O Gajosie nie muszę chyba wspominać, że znakomicie wykreował postać człowieka oschłego, racjonalnego, lecz w głębi toczącego nierówną walkę z własnymi demonami i wątpliwościami.

Bohaterów łączy to, że coś stracili, nie tylko bliską osobę, bo wraz z tym zawsze tracimy kawałek siebie. Nikt tu nie jest jednoznacznie dobry ani zły, a niedoskonałości nie są wybielane, są wręcz wysunięte na pierwszy plan. Jestem pewna, że większość osób znajduje w postaciach czy nawet w samej historii rzeczy, z którymi może się utożsamić na milion różnych sposobów. I znowu element gry: na naszych emocjach i skojarzeniach, wywołanych osobistymi doświadczeniami czy przekonaniami.

Źródło: Culture.pl
W zdjęciach Michała Englerta ciemność zdaje przeplatać się z jasnością. Cała atmosfera jest bardzo oszczędna i surowa, co świetnie komponuje się z fabułą. Nic nie jest na siłę upiększane: muzyka pojawia się z rzadka, scenografia sprawia wrażenie wyjętej z czasów PRL-u.

Film stara się pokazać to, co tak trudno uchwycić: prawdę o nas samych, o relacjach międzyludzkich. Jednak nie zawiera w sobie jednego właściwego wyjaśnienia. Próbuje też skłonić do pytania: czym powinniśmy bardziej zajmować nasze myśli- kwestią życia czy śmierci, przeszłością czy przyszłością? Tak, Body/Ciało to nie odpowiedzi na ważkie tematy, to mnóstwo pytań, takich których chcemy unikać. Czasem jednak trzeba je wykrzyczeć i to chyba wystarczy, by poczuć wewnętrzny spokój.

Jedno jest pewne- Szumowska potwierdza, że nadal jest reżyserką bezkompromisową, obrała swój styl prowadzenia fabuły, którego się trzyma. Może się taka komuś nie podobać, lecz ja przyłączam się do większości głosów, mówiących że od czasów 33 scen z życia znalazła się poziom wyżej na artystycznej drabinie.


2 komentarze

  1. Jakoś nie mogę przekonać się do twórczości Szumowskiej i jej filmy nie do końca trafiają w mój gust Myślę, że może jeszcze spróbuję i "Ciało" zmieni moje poglądy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię filmy, w których gra Maja Ostaszewska. Ten zapowiada się ciekawie, chętnie go obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń

© Cultural Ways
Maira Gall