Źródło: Stopklatka.pl |
Dotąd z ogromną rezerwą
podchodziłam do twórczości Małgorzaty Szumowskiej, dlatego byłam
zaskoczona, jak mimowolnie wciągała mnie historia przedstawiona w
Body/Ciało, jej szóstym pełnometrażowym filmie fabularnym.
Autorka znów dotyka tematu śmierci oraz ludzkich pragnień i
słabości.
Ilość wątków jest
całkiem spora, choć akcja obraca się głównie wokół trzech
osób. Komisarz policji z uzależnieniem, jego córka anorektyczka,
gdzieś pomiędzy nimi terapeutka Anna, która twierdzi że ma
kontakt ze zmarłymi. Zaś nad nimi wszystkimi unosi się nieobecny
duch matki Olgi i żony komisarza. Właśnie, czy na pewno nieobecny?
Wszystko to jest na tyle intrygujące i tajemnicze, że w napięciu
czekamy co będzie dalej. Szumowska bawi się niedopowiedzeniami i
naszymi nieuniknionymi domysłami, by nagle zwrócić uwagę widzów
w zupełnie innym kierunku.
Każda z trzech głównych ról
jest wymagająca. Ale obsadzeni w nich aktorzy sprostali wyzwaniu.
Szczególnie cieszę się z dużej roli Mai Ostaszewskiej, która
świetnie zagrała dość neurotyczną, zasadniczą, trochę
zagubioną terapeutkę. Na uwagę zasługuje również debiutantka
Justyna Suwała partnerująca Januszowi Gajosowi na linii konfliktu
pomiędzy córką a ojcem. O Gajosie nie muszę chyba wspominać, że
znakomicie wykreował postać człowieka oschłego, racjonalnego,
lecz w głębi toczącego nierówną walkę z własnymi demonami i
wątpliwościami.
Bohaterów łączy to, że
coś stracili, nie tylko bliską osobę, bo wraz z tym zawsze tracimy
kawałek siebie. Nikt tu nie jest jednoznacznie dobry ani zły, a
niedoskonałości nie są wybielane, są wręcz wysunięte na
pierwszy plan. Jestem pewna, że większość osób znajduje w
postaciach czy nawet w samej historii rzeczy, z którymi może się
utożsamić na milion różnych sposobów. I znowu
element gry: na naszych emocjach i skojarzeniach, wywołanych
osobistymi doświadczeniami
czy przekonaniami.
Źródło: Culture.pl |
W
zdjęciach Michała Englerta ciemność zdaje przeplatać się z
jasnością. Cała atmosfera jest bardzo oszczędna i surowa, co
świetnie komponuje się z fabułą. Nic nie jest na siłę
upiększane: muzyka pojawia się z rzadka, scenografia sprawia
wrażenie wyjętej z czasów PRL-u.
Film stara się pokazać
to, co tak trudno uchwycić: prawdę o nas samych, o relacjach
międzyludzkich. Jednak nie zawiera w sobie jednego właściwego
wyjaśnienia. Próbuje też skłonić do pytania: czym powinniśmy
bardziej zajmować nasze myśli- kwestią życia czy śmierci,
przeszłością czy przyszłością? Tak, Body/Ciało to nie
odpowiedzi na ważkie tematy, to mnóstwo pytań, takich których
chcemy unikać. Czasem jednak
trzeba je wykrzyczeć i to chyba wystarczy, by poczuć wewnętrzny
spokój.
Jedno jest pewne-
Szumowska potwierdza, że nadal jest reżyserką bezkompromisową,
obrała swój styl prowadzenia fabuły, którego się trzyma. Może
się taka komuś nie podobać, lecz ja przyłączam się do
większości głosów, mówiących że od czasów 33 scen z życia
znalazła się poziom wyżej na artystycznej drabinie.
Jakoś nie mogę przekonać się do twórczości Szumowskiej i jej filmy nie do końca trafiają w mój gust Myślę, że może jeszcze spróbuję i "Ciało" zmieni moje poglądy.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię filmy, w których gra Maja Ostaszewska. Ten zapowiada się ciekawie, chętnie go obejrzę :)
OdpowiedzUsuń