Pierwsza
połowa sesji szczęśliwie już za mną, więc przedstawiam muzykę,
jaka towarzyszyła mi w minionym miesiącu.
Banks-Goddess- długo stroniłam od odsłuchania całego albumu- sama nie wiem
dlaczego spodziewałam się jakichś tanecznych kawałków, ale na
szczęście spotkało mnie zaskoczenie w postaci przyjemnych dla
ucha, wyrazistych w wykonaniu i nie
za szybkich popowo-elektronicznych
utworów. Myślę, że jeszcze kilka razy umilę sobie wieczór tą
płytą.
ZAZ-Paris-
uwielbiam wokal ZAZ i początkowo nowy krążek poświęcony w
całości stolicy Francji wydawał mi się niezłym pomysłem, ale
chyba w efekcie wyszło za dużo Paryża w Paryżu. Brak mi jakiejś
różnorodności, aczkolwiek single są
bardzo dobre. W odróżnieniu od poprzednich płyt artystka poszła bardziej w stronę jazzu.