środa, 7 stycznia 2015

Z pamiętnika młodej słuchaczki

Mówcie,co chcecie, śmiejcie się, ale mój obecny gust muzyczny ukształtował się dzięki happysad. Stąd wielki sentyment do tego zespołu: ja, jako 15-letnia smarkula, odkryłam, że jest coś więcej niż to, co na okrągło leci w radio i telewizji. Zaczęłam szukać. I tak już zostało. "Nieprzygoda" to było wtedy dla mnie objawienie. Potem jest troszkę słabiej, lecz parę wcześniejszych utworów jak "Nostress", "Z pamiętnika młodej zielarki" lub "Manewry Szczęścia" to wciąż moje osobiste klasyki, które przekazują coś ważnego. I nikt chyba nie zaprzeczy, że 10-letnia działalność happysad jakiś wpływ na dzisiejszą polską muzykę alternatywną jednak miała.


Ale dość wspominek. Muzycy z happysad nie zwalniają tempa i w październiku zeszłego roku nakładem Mystic Production wydali kolejną płytę pod tytułem "Jakby nie było jutra", zapowiadaną jako swoistą rewolucję oraz milowy krok w twórczości zespołu. Oczekiwanie podsycał fakt opóźnienia premiery krążka aż o dwa miesiące i single zaprezentowane w międzyczasie w serwisie Youtube, które podzieliły fanów.

Zacznijmy więc od "Ciała detale". Elektronika. Dużo elektroniki. Czy to dobrze? Cóż, rockowego pazura na pewno mniej, ale za to widać że twórcy nie chcą stać w miejscu i idą z duchem czasu. Właściwie to może być równie dobrze argument przeciw, jako skłanianie się ku komercji, temu co modne. A z jeszcze innej strony: tendencje w muzyce się zmieniają, nie można nikomu zabronić czerpania z nich. Debata na ten temat mogłaby trwać bez końca. Co do samej piosenki, to mimo prostych słów tekst udowadnia, że można wciąż pisać ciekawie o miłości. W zestawieniu z klimatycznym teledyskiem Artura Filipowicza utwór nabiera jeszcze innego sensu. Szeptany wokal Kuby Kawalca wywołuje niepokój, lecz nie brakuje też mocniejszych, emocjonalnych momentów.

     

Dość często słychać happysad, jakim go znamy, a mimo to płyta nie nudzi, ciągle sprawia jakieś niespodzianki, a to w postaci chórków, a to jako inne dziwne dźwięki w tle (za które odpowiada Marcin Bors, jednocześnie producent albumu i realizator nagrań). Dla mnie sporym zaskoczeniem było "Tańczmy". Naprawdę przebojowy, energetyczny i w pewien sposób buntowniczy kawałek. Na drugim krańcu stoi instrumentalne, o wręcz eksperymentalnym zabarwieniu"-" lub mroczne "Do szczęścia".

W warstwie tekstowej także bardzo dojrzale. Kuba Kawalec nadal tworzy słowa piosenek o rzeczach ważnych, choć niekoniecznie wielkich, sprawnie posługując się dowcipem i ironią, ale tym razem, nie mówiąc wszystkiego wprost, wypracował nową jakość.

Zapytacie o minusy? Nie miał to być absolutnie pean na cześć happysad, ale nie znajduję niczego większego do zarzucenia. Z każdym kolejnym wsłuchaniem się w najnowszy materiał, coraz bardziej mi się on podoba.

Zdjęcie: Greg Klukowski


Napisałam wyżej, że krążki "Mów mi dobrze" i "Ciepło/Zimno" nie zapadły mi głęboko w pamięć. I w porównaniu z nimi "Jakby nie było jutra" to rzeczywiście duży krok do przodu, przede wszystkim ze względu na niezamykanie się zespołu w jednym stylu, a jednocześnie zachowanie swojego unikalnego charakteru. Widać wciąż pasję i zapał do grania całej grupy, co jest wielkim plusem. Najwyraźniej jej członkowie dobrze czują się w odświeżonym wcieleniu i wypadają w nim autentycznie. Słuchacze także to doceniają: w trochę ponad miesiąc album osiągnął status Złotej Płyty.

"Jakby nie było jutra" to pochwała chwil. Takich, które doceniamy, tych które nam umykają i tych, które właściwie to chcielibyśmy wymazać. "Klaśnięcie w dłonie, żywot motyla".

1 komentarz

  1. Na fali początkowej popularności Happysad i ja się dałam porwać. Ich koncert na moich pierwszych czy drugich juwenaliach był jednym z najlepszych koncertów w życiu pod względem tego jak się bawiłam - trudno mnie porwać do tańca a im się udało. Po latach znów zagościłam na ich koncercie (przez przypadek, bo byli supportem Comy), właśnie promującym tę nową płytę. Podobało mi się bardzo średnio, kompletnie nie znałam tych piosenek i brakowało mi starych hitów. Większość piosenek wydawała mi sie do siebie podobna. Ale "Lista życzeń" zrobiła na mnie mega wrażenie. Potem po powrocie do domu ją sobie włączyłam i stwierdzam, że naprawdę jest to super piosenka. No a Happysad ma jednak cały czas świetne teksty, choć muzykę gra już trochę inną. Dojrzalszą i to się w sumie chwali. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

© Cultural Ways
Maira Gall